Tradycja łatwo nie ustępuje nowoczesności. Mało tego, razem tworzą bardzo zgrany duet.
Lubimy być na czasie z najnowszymi trendami, chętnie oglądamy projekty ekstrawaganckich designerów i nietypowe rozwiązania proponowane na targach wnętrzarskich. Ale puf w kształcie kielicha kwiatu, fikuśne lampy i chłodne laboratoryjne wnętrza bawią nas tylko przez chwilę, i raczej na odległość. Na co dzień wydają się mało praktyczne i pozbawione wdzięku.
Podczas wrześniowych targów w Weronie projektanci pokazali, że lubią mieszać tradycję ze współczesnym designem i że efekty takiego miszmaszu porażają. Pięknem. Największymi hitami są stary kredens w ultranowoczesnej kuchni oraz krzesła w stylu Ludwika XVI, zestawione z aluminiowym biurkiem. Łączenie wyrafinowanych stylów historycznych i szlachetnych materiałów z modernistyczną formą nazwano fusion.
Ten trend wylansował Philippe Starck, projektując słynne Luis Ghost – plastikowe krzesło w stylu Ludwika XVI. Dziś wtórują mu młodzi designerzy, jak Jaime Hayon i Marcel Wanders. Fusion zdecydowanie odchodzi od zimnego minimalizmu i wnętrz total look – jednakowych stylowo i kolorystycznie. Ma zaskakiwać i bawić. Zderza ze sobą barwy, łamie schematy i zestawia rzeczy pozornie do siebie niepasujące.
Na przykład w surowym lofcie z ceglanymi ścianami mamy kryształowy żyrandol, w kuchni na wysoki połysk – drewniane krzesła ze skórzanym siedziskiem lub komodę w ludowe wzory, a fotele z lat 50. obite są tkaninami z rysunkiem owoców. Projektanci bawią się wnętrzami i droczą z konwencją, wstawiając pozłacane konsole do drewnianej chaty. Często forma zaprojektowanych przez nich mebli czy dekoracji gryzie się z materiałem, z którego zostały zrobione: porcelanowy wazon przypomina pogiętą papierową torbę z supermarketu.
Pomysłów jest tyle, ile zdoła ich podsunąć wyobraźnia. Zresztą taka przepychanka starego z nowym to dobry sposób dla tych, którzy są rozdarci między tradycją a współczesną modą.
Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: archiwa firm
reklama